niedziela, 12 października 2014

5. Trzy historie, jeden cel.


Zadziwiające jest to jak dzieci są ufne. Miyo, ani razu nie zapytała dokąd idziemy, posłusznie kroczyła za mną. Miała spuszczoną głowę, a jej długie, różowe włosy wypływały spod kaptura z uszami królika, opadając w nieładzie na jej okrągłą, zapłakaną buzię. Żałowałam, że w tej chwili nie mam przy sobie jakiejś chusteczki, czy czegoś w tym stylu. Niestety nawet przez myśl mi nie przeszło, by zaopatrzyć się w taki towar.
Mniej więcej w połowie drogi do domku na drzewie wyczułam, że dziewczynka jest zmęczona i z trudem łapie oddech. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się.
- Miyo, poczekasz tutaj na mnie chwilę?
Momentalnie podniosła na mnie wzrok, w którym widać było strach.
- Miyo chce iść z Tobą.~ - Błagalnie wpatrywała się we mnie. Początkowo myślałam, że boi się zostać sama, ale gdy tak patrzyła, wszystko zrozumiałam. Ona po prostu bała się, że ją tutaj zostawię.
Uklękłam przed nią i zdjęłam z szyi naszyjnik, który dostałam od Ayumi na szesnaste urodziny. Ponoć to jakiś talizman, mający wzmacniać charakter właściciela, ale szczerze jakoś w to wątpiłam.
- Proszę, to mój magiczny talizman. Będzie Cię bronił przed złymi istotami.- delikatnie położyłam łańcuszek na jej dłoni- Ale musisz uważać na niego, jest dla mnie bardzo ważny.- uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją po główce.- No, a teraz odpocznij sobie, a ja zaraz wrócę.
Dziewczynka kiwnęła główką i uśmiechnęła się, ostrożnie siadając na szczycie dachu, na którym obecnie się znajdowałyśmy.
Przykucnęłam i powoli zaczęłam zsuwać się po dachu. Przy jego końcu chwyciłam się rynny i zeskoczyłam. Wylądowałam prawie że bezszelestnie, ale dla pewności przymknęłam oczu i skupiłam się na otaczających mnie dźwiękach. Nic nie usłyszałam, więc zaczęłam biec wąską uliczką. Mijałam zgliszcza budynków, w których jeszcze nie dawno żyli ludzie. Raz po raz mijałam wielkie, zaschnięte plamy na murach i ścianach. Gdzieniegdzie leżały części ludzkich ciał. Większość z nich była w stanie rozkładu, a smród z nich był nie do wytrzymania. Boleśnie szczypał mnie w nos, więc przyśpieszyłam chcąc jak najszybciej się stąd wydostać.
Wybiegłam wprost na główny plac, a tam moim oczom ukazał się masakryczny widok. W miejscu gdzie kiedyś znajdowała się fontanna, teraz stał wysoki na co najmniej dwa metry kopiec ze szczątków ludzkich ciał. Jedne były całkowicie zmasakrowane, innym brakowało tylko pojedynczych kończyn. Ale wszystkie łączyło jedno: każde miała roztrzaskaną czaszkę.
Nogi się pode mną ugięły pociągając całe moje ciało w dół. W obolałych od smrodu oczach, zaczęły zbierać mi się olbrzymie krople łez. Nie mogłam ich powstrzymać, ten widok wstrząsnął mną dogłębnie. Owszem zdawałam sobie sprawę, że zombie to potwory, które pożerają ludzi. Ale nigdy nie myślałam o tym jak bezdusznie traktowane są ich ciała. Zrzucane w jedno miejsce jak zwykłe odpady.
Nagle gdzieś z lewej strony usłyszałam cichy szum. Zmusiłam się, by wstać i schowałam się za rogiem budynku. Przycupnęłam w pozycji bojowej i wyjęłam swój sztylet i czekałam. Nagle usłyszałam, że ten szum to rozmowa. Z uwagą wypatrywałam tego, kto jest na tyle szalony by rozmawiać na cały głos w świecie zamieszkanym przez zombie.
- Doprawdy musisz się tak ociągać?- zapytał jakiś srogi głos.
- Oj no przestań. Weź ty się człowieku wreszcie uśmiechnij, bo na starość będziesz miała takie zmarszczki jak wujek Andrzej.- odpowiedział mu inny trochę naburmuszony.
- Do cholery, przecież ja nie znam żadnego Andrzeja!
Mówiąc to, akurat weszły na plac. Odetchnęłam głęboko z ulgą. Były to dwie dziewczyny, gdzieś w moim wieku. Jedna z nich miała niebieskie włosy, a jej twarz zdawała się promieniować szczęściem i dobrocią. Druga zaś była jej całkowitym przeciwieństwem. Brązowe włosy opadały jej na twarz, na której nie można było dostrzec żadnych uczuć. Nawet, gdy jej wzrok padł na górę trupów na jej twarzy nie można było dostrzec reakcji, jedynie szepnęła coś do swojej towarzyszki, której oczy były lekko zaczerwienione nie wiem, czy od smrodu, czy od wzruszenia.
- Wyłaź stamtąd!- powiedziała brązowo włosa zimnym tonem, wpatrując się w moją stronę.
Jakim cudem mnie zobaczyła? No nic... Koniec ukrywania. Pewnie stanęłam naprzeciw nich, zaciskając swoją lewą dłoń na sztylecie.
- Kim jesteś i dlaczego nas podsłuchujesz?- teraz dla odmiany jej twarz wykrzywił grymas złości.
- Jestem Hirane, należę do Armii Wyzwolenia.- powiedziałam, patrząc jej prosto w oczy.
Na moje słowa z jej twarzy częściowo zeszła złość.
- Bardzo interesujące... Naprawdę...
- Daj spokój Alice, ona jest taka jak my.- wtrąciła się niebiesko-włosa, delikatnie pociągając ją za ramię.
- A rób sobie co chcesz. Tylko nie miej do mnie później pretensji jak Ci podetnie gardła, czy coś w tym stylu.- odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem podeszła do stosu, przyglądając się mu.
- Przepraszam za nią.- uśmiechnęła się zawstydzona- Alice dużo przeszła i po prostu jest nie ufna.- obejrzała się przez ramię.
- Nic się nie stało.- odpowiedziałam na jej uśmiech.
Dziewczyna przyglądała mi się z zaciekawieniem, po czym podeszła do mnie z wyciągniętą ręką.
- Jestem Mayumi, miło mi Cię poznać.
Uścisnęłam jej dłoń.
- Hirane.
Przyjrzałam się jej z bliska. Była szczupła i nie za wysoka. Ubrana była w odcienie niebieskiego i fioletu.
Nagle przypomniałam sobie o bardzo ważnej rzeczy. Ciągle nie znalazłam żadnej rzeczy dla Miyo, a ona umiera pewnie tam ze strachu.
- Miło było was również poznać, ale niestety muszę iść. Mam pod opieką małą dziewczynkę, a nie mam dla niej żadnych ubrań. Poza tym niebezpiecznie jest stać długo w tym samym miejscu.
- Bez obaw w promieniu paru kilometrów nie ma tu żadnego zombie. Przecież wy...- Mayumi nie zdążyła dokończyć, gdy ta druga zatkała jej usta ręką.
- Siedź cicho!
- D-dobra...- powiedziała lekko zawstydzona niebiesko włosa.- Ale Alice ja chcę jej pomóc!- spojrzała jej w oczy z uporem. Z boku wyglądała jak małe dziecko mówiące, że chce mieć nową zabawkę.
- Nie ma mowy! Musimy znaleźć sobie jakoś kwaterę.
- Etoo... Nie chcę się wtrącać, ale znalazłam ostatnio duży domek na drzewie. Mogłybyście odpocząć trochę i ruszyć w dalszą drogę.
- Słyszysz Alice? Chodźmy z nią. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam więcej niż dwie godziny.
- Nie ma takiej opcji.- Mayumi chwyciła ją za rękaw jej białej koszuli, która miejscami przyozdobiona była brudem i czerwonymi kropelkami krrwi.
- Prooooszę. ~
Alice odwróciła wzrok i niechętnie powiedziała:
- Dobra. Ale tylko dzień góra dwa.
- Dziękuję.- spojrzała na mnie.- Dobra prowadź Hirane!
- Dobra, chodźcie za mną.
Biegłyśmy prosto przed siebie. Raz po raz wchodziłyśmy do jakiegoś sklepu biorąc parę przydatnych rzeczy. Mayumi zawsze zostawała na zewnątrz i obserwowała, czy nigdzie nie ma zagrożenia.
Gdy wróciłam tam gdzie zostawiłam Miyo, dziewczynka siedziała skulona dokładnie w tym miejscu co wcześniej.
- Miyo już jestem.- słysząc mój głos podniosła uradowana główkę, ale gdy zobaczyła dwie obce dziewczyny za mną trochę się przestraszyła.- Chciałabym Ci przedstawić kogoś. To Alice i Mayumi, będę z nami przez chwilę mieszkać.
Dziewczyna kiwnęła główką, natomiast weselsza z dwójki podeszła do niej i z uśmiechem powiedziała.- Miło Cię poznać Miyoś.
- P-panią też.- malutka uśmiechnęła się wesoło.
- Dobra ruszajmy się, zaraz się ściemni. Miyo wskakuj na plecy.- malutka posłusznie wykonała moją prośbę, a ja wraz z nią na plecach, zaczęłam biec.
Po drodze na zmianę nosiliśmy Miyo wraz z Mayumi, Alice natomiast szła za nami cicho nie wydając, żadnych dźwięków.
Doszliśmy do domku tuż przed zmierzchem. Najpierw weszłam ja z pakunkami, później dziewczyny podały mi Miyo, następnie same weszły. Początkowo nikt się do nikogo nie odzywał. Jedynie Mayumi wraz z Alice szeptały cicho jakby się sprzeczając. Postanowiłam je zostawić w spokoju i próbowałam przebrać Miyo. Jej ubrania były brudne i poniszczone. Nowe spodnie nałożyła bez przeszkód, niestety nie mogłam zmusić jej do zdjęcia bluzy, cały czas mówiła z uporem:
- To prezent od mamy, nie zdejmę jej!
W końcu odpuściłam jej i zmęczona usiadłam w rogu, opierając się o ścianę. Przymknęłam oczy.
- Hirane?- po kilku sekundach usłyszałam głos Mayumi, otworzyłam oczy i zobaczyłam, że siedzi naprzeciw mnie.- Chciałabym Ci coś opowiedzieć.
Potrząsnęłam głową, by skupić swoją uwagę na niej.
- Mów. - uśmiechnęłam się.
- Ja nie mam ochoty tego słuchać. - odezwała się Alice.- Masz coś do czytania?
- Mam pare mang w plecaku, no i są tu jeszcze jakieś książki o łowiectwie.
- Yhym... Dzięki.
- A więc...- zaczęła Mayumi, w tej chwili przekierowałam swoją całą uwagę na niej.- Opowiem Ci historię o siostrze i jej ukochanym braciszku. Siostra od zawsze była samotna. Matka zaszła w ciąże, akurat na ostatnim roku studiów. W dniu porodu akurat miała zdawać egzamin końcowy. Niestety nie dano jej drugiego terminu, w wyniku czego oblała. Za swoje niepowodzenie, całą winą obarczyła swoje dziecko, przez co po prostu je znienawidziła.
Ojciec nigdy nie chciał mieć dzieci. Uważał je za rozwrzeszczane bachory, na które trzeba wydawać tylko kasę. Po urodzeniu dziewczynki musiał podąć dodatkową pracę, przez to zawsze był wykończony. Winą za swoje ciężkie życie obarczył córkę, na którą nie mógł po prostu patrzeć.
Dziewczynka dorastała w całkowitej samotności. Od małego uczyła się samodzielności. Nigdy nie miała od nikogo wsparcia. W szkole była obiektem drwin i chamskich żartów. Bezduszne dzieci szarpały ją i popychały, tylko dlatego, że chodziła w za dużych, poniszczonych ubraniach (jej rodzice nie chcieli wydawać pieniędzy na ubrania dla niej, więc dostawała takie, w których inni wstydzili się już chodzić).
Mała dziewczynka myślała, że do końca życie będzie samotna, gdy pewnego dnia na świat przyszedł jej brat. Opiekowała się nim z całego serca. Gdy dorósł stał się jedyną osobą, która nie wyśmiewała się z niej.Rodzice za wszelką cenę próbowali ich rozdzielić. Ale oni lgnęli do siebie jak magnes i wspierając się we wszystkim.
Gdy wybuchła epidemia,akurat bawili się na podwórku. Zombie zaczęły powoli taranować płot. Rodzice szybko wybiegli z domu i zabrali tylko jej młodszego braciszka, a ją pozostawili samą, wśród tłumu zombie...
Nawet jej to zbytnio nie zabolało, byłą szczęśliwa, że jej ukochany braciszek jest bezpieczny. Jednak nie chciała ginąć, więc w jakimś odruchu wdrapała się na drzewo, znajdujące się tuż koło okna do jej pokoju. Przytuliła się do pnia i czekała, aż bestie sobie pójdą. Nagle usłyszała huk. Zombie wyważyły drzwi wejściowe i wdarły się do środka. Spoglądając przez okno, że pozostali członkowie jej rodziny schowali się otóż w tym pokoju. W jednej chwili stali i rozmawiali w drugiej, stado zombie rozszarpywało ich ciała.
Dziewczynka krzyczała długo jeszcze po tym, jak zombie odeszły. Zapłakaną, siedzącą na drzewie znalazła inna dziewczyna.
- Nic Ci nie jest? - zapytała z troską.
- M-Mój braciszek...- załkała żałośnie.
- Wiem co czujesz, moich rodziców też to zeżarło, ale nie możesz tak siedzieć, chodź ze mną.
I tak drogi dwóch nieznajomych dziewczynek połączyły się w jeden. Podróżowały razem, ani na chwilę nie zostawiały siebie samych. Pierwsza z nich zamknęła się w sobie i stała się czymś podobnych do tych trupów. Nie mogła pogodzić się ze stratą siostry.
Pewnego dnia podróżowały przez jakąś polanę. Nagle ni stąd ni z zowąd przed nimi trzy zombie. Rzuciły się na drugą dziewczynkę. Pierwsza błyskawicznie roztrzaskała im głowy kijem bejsbolowym. Niestety jeden z nich zdążył ugryźć drugą.
Pierwsza z niepokojem przyglądała się drugiej. Gotowa zabić ją, gdyby tylko zobaczyła jakieś objawy przemiany. Nic jednak się takiego nie stało. Druga jakimś cudem nie przemieniła się w zobmie, lecz uzyskała bardzo przydatną umiejętność mogła wyczuć ich obecność z dużej odległości.-W tym momencie Mayumi przerwała opowieść, spojrzała na mnie i podwinęła rękaw swojej niebieskiej bluzy.- Tymi dziewczynkami byłyśmy Alice i ja.- uśmiechnęła się lekko.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzałam na Alice udawała, że czyta ale tak naprawdę jej oczy całe zalane były łzami. Powiedziona jakimś instynktem podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
- Tak mi przykro Alice...- wtuliła się we mnie i długo płakała. Gdy się uspokoiła postanowiła znów poczytać. Natomiast ja Mayumi i Miyo wzięłyśmy się za przygotowanie jakiegoś posiłku.
Nagle podbiegła do nas podekscytowana Alice i zaczęła wymachiwać nam przed oczami jakąś sceną z mangi.
- O paczcie. O kurde oni to zaraz zrobią. Ja nie mogę . KYAAAA.~
Patrzyłyśmy na nią i nie wierzyliśmy własnym oczom. Miała uśmiechniętą twarz i zarumienione policzki.
- Bosh jakie to jest boskie.
Przytulała mocno do siebie mangę, kątem oka dojrzałam, że było to yaoi.
- Pokaż to. - wyciągnęłam dłoń chcąc zobaczyć co ją aż tak poruszyło.
- Ni ma uja for you.- odpowiedziała odwracając się na pięcie i zostawiając nas. Obie z Mayumi patrzyłyśmy na siebie wielkimi oczami. Jednogłośnie doszłyśmy do wniosku, że na naszych oczach dokonał się właśnie cud.

2 komentarze:

  1. Sugoi *-* <33
    Andrzej je fejm, gihi XD

    OdpowiedzUsuń
  2. 42 yrs old Account Coordinator Stacee Brosh, hailing from Erin enjoys watching movies like Topsy-Turvy and Sewing. Took a trip to Lagoons of New Caledonia: Reef Diversity and Associated Ecosystems and drives a VS Commodore. tutaj jest jego komentarz

    OdpowiedzUsuń